Przed wejściami do niektórych pubów pojawiły się jasne komunikaty w stylu „No Labour MPs”. Właściciele lokali nie kryją frustracji i podkreślają, że od dłuższego czasu ich głos jest ignorowany. Nowe stawki podatku od nieruchomości mają wejść w życie w przyszłym roku i według branży znacząco podniosą koszty prowadzenia działalności.
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że jednocześnie rosną płace, składki na ubezpieczenia społeczne, ceny energii i żywności, a pole do dalszych oszczędności praktycznie się skończyło. Jak mówią – nie mają możliwości strajkowania czy zamykania biznesów „na pokaz”, więc sięgają po formy protestu, które realnie zwracają uwagę.
Według danych UK Hospitality w ciągu najbliższych trzech lat małe lokale, puby, bary i kawiarnie zapłacą o setki milionów funtów więcej podatków od nieruchomości. W sieci pojawiają się też ostrzeżenia, że po wprowadzeniu zmian tylko niewielka część pubów pozostanie rentowna.
Branża zapowiada, że to nie koniec nacisków na polityków – bo dla wielu lokali stawka jest prosta: przetrwanie albo zamknięcie drzwi na dobre.
Trzeba przyznać, że właściciele pubów zagrali tu bardzo dyplomatycznie, ale jednocześnie w punkt. Bez krzyków, bez blokowania ulic i bez politycznych manifestów, a że pub w UK to nie tylko biznes, ale też lokalna społeczność, ten komunikat może wybrzmieć głośniej, niż niejeden oficjalny protest.



