Protestujący na Trafalgar Square wyraźnie sygnalizowali poparcie dla organizacji, którą rząd określił jako terrorystyczną. Policja zapowiedziała wysłanie aż 1,500 funkcjonariuszy na miejsce manifestacji, ale nawet to nie odwiodło protestujących od tej formy wyrażenia poparcia. Oprócz protestujących na Trafalgar Square zatrzymano też kilka osób za rozwinięcie transparentów propalestyńskich na Moście Westminsterskim.
Znacznie mniej liczny, ale jednak zorganizowany i przeprowadzony w podobnym charakterze protest doszedł także do skutku w Manchesterze.
Zignoronowane apele premiera Starmera odnośnie demonstracji
Zaplanowane demonstracje odbyły się mimo apeli płynących od premiera Keira Starmera, proszącego o uszanowanie żałoby po ataku na żydowską świątynię. Jednocześnie minister ds. policji i przestępczości Sarah Jones stanowczo powiedziała, że istnieje możliwość protestowania, jednak powinno się to odbywać bez destabilizacji funkcjonowania lokalnych społecznych. Sobotnie protesty uznano za nielegalne z racji wyrażania aprobaty dla funkcjonowania i podejmowania działańzakazanej przez rząd brytyjski organizacji.
Bardzo liczne demonstracje odbywały się w miniony weekend w całej Europie. Protesty w Wielkiej Brytanii miały miejsce świeżo po tym, jak dwóch mężczyzn pochodzenia żydowskiego zginęło, gdy napastnik wjechał samochodem w ludzi zgromadzonych przed synagogą Heaton Park Hebrew Congregation w Manchesterze.
Sprawca ataku terrorystycznego Dżihad al-Shamie uzbrojony w nóż próbował wtargnąć do synagogi, jednak jego plan został udaremniony dzięki błyskawicznej reakcji służb, gdy został zastrzelony przez uzbrojonych policjantów.
Minionego lata brytyjski rząd na mocy nowo wprowadzonej ustawy wpisał organizację Palestine Action na listę organizacji terrorystycznych, po tym gdy aktywiści włamali się do bazy RAF-u Brize Norton w Oxfordshire, uszkadzając dwa samoloty wojskowe. W wyniku tego podczas protestów, które od tego czasu miały miejsce, zatrzymano około 1,500 osób za pokazywanie wsparcia i identyfikowania się z tą grupą.
W wyniku weekendowych akcji manifestacyjnych, ale także wcześniejszych nasilających się demonstracji rząd w Londynie przekazał, że policja otrzyma dodatkowe uprawnienia, dzięki którym będzie mogła nakładać ograniczenia na powtarzające się protesty.
Minister spraw wewnętrznych Shabana Mahmood ujawniła, że chodzi o to, by społeczności lokalne były bezpieczne, mogły we właściwy sposób funkcjonować i nie być zastraszane.
Nowe regulacje będą poprawkami do ustawy o porządku publicznym (Public Order Act) i umożliwią funkcjonariuszom brać pod uwagę tzw. „skumulowany wpływ” serii protestów w jednym miejscu przy podejmowaniu decyzji o ewentualnym ich ograniczaniu. Miałoby to zastosowanie w odniesieniu do zagrożenia porządku publicznego.
Minister dała do zrozumienia, że ostatnie wydarzenia pokazały niespójne podejście jeśli chodzi o zarządzanie protestami i trzeba wprowadzenia nowych rozwiązań prawne w tym zakresie.
Nowe regulacje mające na celu ustabilizowanie sytuacji wejdą w życie w najbliższych tygodniach. Wzmogą się zapewne w ich konsekwencji aresztowania i postępowania karne prowadzone wobec osób łamiących przepisy. Nie wydaje się, by miało to zatrzymać zdeterminowanych do wyrażania swoich poglądów protestujących. Czas pokaże jak rozwinie się ta sytuacja.
