Rynek pracy w Wielkiej Brytanii hamuje. Spadek zatrudnienia i wolniejszy wzrost płac muszą bardzo niepokoić. Sytuacja jest bardzo poważna i nie wiadomo, jak długo ten negatywny trend się utrzyma?
Choć z perspektywy Banku Anglii mogą to być wskazania do łagodzenia presji inflacyjnej, to wielu obserwatorów zauważa, że znacznie wzrastają obawy o kondycję brytyjskiej gospodarki. Zatrudnienie spada już siódmy miesiąc z rzędu, a wskaźniki gospodarcze niestety nie sugerują, by ta negatywna perspektywa miała szybko ulec zmianie.
Gospodarka brytyjska pod sporą presją. Najnowsze wskaźniki ONS nie napawają optymizmem.
Niepokojące jest to, że stopa bezrobocia wzrosła do 4,7%, a liczba wakatów leci w dół już 38 miesiąc z rzędu. Liczba pracowników spadła o 142 000 osób w ciągu roku, co jest równoznaczne z uszczupleniem tego konkretnego wskaźnika o 0,5%. Szczególnie negatywnie przedstawia się obraz sektora prywatnego, w którym nieustannie odnotowujemy spadek zatrudnienia.
Dodatkowo liczba dostępnych stanowisk pracy spadła o 10 000 na przestrzeni kwartału, kształtując się na poziomie 728 000 wolnych miejsc pracy.
Wzrost wynagrodzeń jest na poziomie 4,8% w stosunku rocznym. Biorąc pod uwagę inflację, korzyści, odczuwane przez pracowników są znikome, tym samym wciąż utrzymuje się znacząca presja kosztów życia w brytyjskich gospodarstwach domowych.
Przy wszystkich negatywnych okolicznościach ekonomicznych, warto także dodać, że w sierpniu liczba osób poszukujących pracy wzrosła w największym stopniu od listopada 2020 roku. To niezwykle niepokojące wskaźniki dla brytyjskiej gospodarki, która zdecydowanie traci swoją dynamikę rozwoju.
Można jak zwykle wskazywać na źródła kłopotów w pandemii, która wywarła ogromnie negatywny wpływ na gospodarkę, czy w brexicie - opuszczenie jednolitego rynku towarów i usług nie było bez znaczenia. Warto jednak wskazać, że to już za nami, wiele gospodarek potrafiło się odbić po ekonomicznej zapaści pandemicznej, jednak brytyjska nie jest jedną z nich.
Rząd premiera Starmera, z ministrą finansów Reeves musi znaleźć konkretne rozwiązania i wdrożyć plan ekonomiczny dla kraju, a przynajmniej na tym etapie zatrzymać negatywne trendy, które hamują dynamikę rozwoju gospodarczego w Zjednoczonym Królestwie.
Być może zapowiadane na czwartek rozmowy brytyjskiego premiera z prezydentem Donaldem Trumpem przyniosą jakieś konkretne i w końcu pozytywne sygnały dla brytyjskiej gospodarki.