Główne powody strajku
Związek zawodowy British Medical Association (BMA) poinformował, że decyzja o ponownym strajku zapadła po fiasku rozmów z rządem i narastającym kryzysie zatrudnienia wśród młodych lekarzy. BMA ostrzega, że setki rezydentów po ukończeniu szkolenia nie są w stanie znaleźć miejsc pracy w zawodzie, mimo że szpitale w całym kraju borykają się z brakami kadrowymi i rosnącymi listami oczekujących pacjentów.
Według danych związku, ponad połowa lekarzy drugiego roku w Anglii nie ma zapewnionych etatów po zakończeniu szkolenia. – „To absurd, że wykwalifikowani lekarze muszą szukać zajęcia poza systemem, gdy pacjenci czekają miesiącami na operacje. NHS nie może pozwolić sobie na marnowanie takiego potencjału” – powiedział dr Jack Fletcher, przewodniczący Komitetu Lekarzy Rezydentów przy BMA.
Drugim powodem protestu pozostają niskie płace, które – jak wskazuje BMA – spadły realnie o około 20% od 2008 roku. Rząd przypomina, że lekarze rezydenci otrzymali już wzrost wynagrodzeń o 28,9% w ciągu ostatnich trzech lat, ale związek uznaje to za niewystarczające w kontekście inflacji i kosztów życia.
Rząd: „Strajk jest nieodpowiedzialny”
Minister zdrowia Wes Streeting ostro skrytykował decyzję o strajku, nazywając ją „absurdalną i szkodliwą dla pacjentów”. Jak podkreślił, rozmowy wciąż były prowadzone, a kolejne protesty tylko „utrudniają odbudowę systemu opieki zdrowotnej po latach zapaści”.
Streeting dodał, że rząd jest gotów do dalszych rozmów, ale nie może pozwolić, by „kolejne grupy zawodowe wymuszały podwyżki kosztem stabilności finansowej NHS”.
Obawy o wpływ na pacjentów
Przedstawiciele organizacji NHS Providers, zrzeszającej szpitale i placówki medyczne, ostrzegają, że listopadowy strajk może poważnie zakłócić funkcjonowanie systemu. Pięć dni bez większości lekarzy rezydentów – którzy stanowią około połowy wszystkich lekarzy w Anglii – przypada w okresie zwiększonej liczby zachorowań i presji zimowej.
– „To najgorszy możliwy moment na strajk. System już działa na granicy wydolności, a teraz ryzykujemy kolejne tysiące odwołanych wizyt i operacji” – powiedział rzecznik organizacji.
Podczas poprzednich akcji protestacyjnych wiosną i latem tysiące pacjentów musiały przełożyć planowane zabiegi, a szpitale były zmuszone do ograniczenia liczby dyżurów i skrócenia godzin przyjęć.
Związek apeluje o kompromis
BMA utrzymuje jednak, że winę za impas ponosi rząd, który od miesięcy „zwleka z realnymi propozycjami”. Związek zapewnia, że jego celem nie jest paraliż systemu, lecz uzyskanie „uczciwego wynagrodzenia za realną wartość pracy lekarza” oraz rozwiązanie problemu bezrobocia wśród młodych medyków.
– „Nie chcemy strajkować, ale rząd nie zostawia nam wyboru. Jeśli nic się nie zmieni, coraz więcej lekarzy będzie rezygnować z pracy w NHS lub wyjeżdżać za granicę” – podkreślił dr Fletcher.
Narastający kryzys w NHS
Brytyjski system opieki zdrowotnej od miesięcy zmaga się z niedoborem personelu, długimi listami oczekujących i rekordową liczbą rezygnacji z zawodu. Dane NHS England pokazują, że obecnie ponad 7,5 miliona osób czeka na leczenie szpitalne – to najwyższy wynik w historii.
Choć rząd zapowiada plan reform i dodatkowe inwestycje, eksperci ostrzegają, że bez rozwiązania konfliktu płacowego z lekarzami i pielęgniarkami NHS nie zdoła poprawić sytuacji pacjentów.
Zapowiedziany strajk lekarzy rezydentów w połowie listopada będzie więc kolejnym sprawdzianem dla rządu, który próbuje balansować między budżetową ostrożnością a rosnącym niezadowoleniem wśród personelu medycznego. Dla pacjentów może to oznaczać kolejne tygodnie niepewności i opóźnień w dostępie do leczenia.


